środa, 22 stycznia 2014

Wakacje 2013 - Sardynia cz.1

Zaczęłam ostatnio snuć plany wakacyjne i odświeżyłam sobie nasze ubiegłoroczne wakacje. Ech... rozmarzyłam się. Cudnie było. Pokażę choć trochę. Ale musicie być cierpliwi, bo będzie w odcinkach, po kawałeczku, na ile czas pozwoli.

Zapraszam na część pierwszą.
Jest druga połowa czerwca 2013, dotarliśmy do portu w Livorno i czekamy na nasz prom, który ma nas zawieźć do raju zwanego Sardynią. Oczekiwania wielkie, ale też dużo niewiadomych. Pierwszą jest właśnie podróż promem. Tu w oczekiwaniu na nasz oglądamy inne (jak się okazało później, malutkie w porównaniu z naszym)



Tu już zdjęcie z góry z pokładu. Szczęśliwi patrzymy na tych, którzy jeszcze na lądzie czekają na swoją kolejkę. Jakoś tak dużo tych samochodów. Czy aby na pewno wystarczy miejsca dla nas wszystkich??? Nasz prom został sfotografowany dopiero przy powrocie, więc w odpowiednim czasie będzie zdjęcie.


Mija nocka (dość szybko, po męczącej podróży) i widać jakieś zajawki tego na co czekamy - LĄD!!!



Dobijamy do portu. Do dziś nie wiem jak można kierować takim kolosem i podpłynąć dokładnie na miejsce, nie mówiąc o manewrach zawracania, bo wpłynęliśmy przodem, a w porcie robiliśmy nawrót. Widziałam oczami wyobraźni straszną katastrofę, tonięcie, ewakuację, rozbite sąsiednie promy... A tu nic! Najspokojniej w świecie zaparkowaliśmy!


Jeszcze tylko wypuszczą nas z tych garaży, gdzie samochody upakowane jak sardynki...


Jeszcze tylko z górki na pazurki i będziemy na lądzie. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz