Plaża z drogi praktycznie jest niewidoczna. Tylko czubki parasoli zachęcają do zaglądnięcia co tam w dole jest.
Na zdjęciach widać różne warstwy, z których składa się tamtejszy grunt. Najjaśniejsza część to podobno glinka wykorzystywana w kosmetyce. Ach czemu tak późno się o tym dowiedziałam :P
Wszystko to dość miękkie i nietrwałe, widać, że miejsce zmienia co jakiś czas swój wygląd.
Ogólnie widoki na Sardynii dodają człowiekowi jakiejś wewnętrznej mocy, sprawiają, że głębiej się oddycha. Na długo zostają w pamięci.
A roślinki rosną na tej cienkiej warstewce nieurodzajnej ziemi i mają się dobrze. Oczywiście te przystosowane do suchej i ciepłej pogody.
Albo mają grube liście magazynujące wodę,
albo pokryte kutnerem ograniczającym parowanie wody.
Ogólnie o tej porze roku roślinność jest uboga i ta nieprzystosowana do długich okresów suszy niestety zamiera.
Witaj Agnieszko :)
OdpowiedzUsuńAleż Twoje zdjęcia bardzo mi się podobają, cieszę się, ze mam jeszcze jeden blog do obserwowania, oczywiście znam Cię z O. :), mój sprzęt jest bardzo skromny i całkowicie amatorski, to Olympus z opcją super makro, przecież to podobno nie aparat robi zdjęcia,:), trzeba mieć "oko", a Ty je z pewnością masz .
pozdrawiam
Witaj Łucjo. Cieszę się, że wpadłaś. A jeszcze tak miło mnie tu witasz. Dziękuję i pozdrawiam. Ja też Cię mam na oku ;)
Usuń